PIĘĆ PRZYMIERZY - Stowarzyszenie Służba Szalom Oświęcim

Stowarzyszenie Służba Szalom w Oświęcimiu
Międzynarodowe Centrum Pojednania
Idź do spisu treści

Menu główne:

PIĘĆ PRZYMIERZY

Artykuły
 

PIĘĆ PRZYMIERZY


Skąd biorą się tak głębokie różnice pomiędzy ewangelicznymi biblistami, skoro wszyscy wierzą w natchnienie i autorytet całego Pisma Świętego? Innymi słowy, jak to się dzieje, że wszyscy czytają ten sam tekst, a odnajdują w nim tyle różniących się od siebie interpretacji i zastosowań? Można tu odpowiedzieć na dwa sposoby.
Po pierwsze; stosują oni odmienne metody wykładni tekstu Pisma. Już w poprzednim rozdziale zauważyliśmy jeden taki przykład. Jedni dokonują indukcyjnego podziału Pism, bazując na tym, co jest jasno stwierdzone i oczywiste. Ten sposób nazywamy egzegezą (od greckiego słowa ex-wyciągać)
bibliści biorą z tekstu te elementy, które są zrozumiałe i łatwo przyswajalne przez czytelnika. Innym sposobem jest dedukcja, czyli budowanie na tym, co jest w tekście ukryte, i co można w logiczny sposób wydedukować lub wywnioskować. Niebezpieczeństwem posługiwania się tą metodą jest możliwość zastąpienia objawienia przez rozumowanie, które może doprowadzić do „eisegesis” (od greckiego słowa eis = do, do środka), czyli wczytywania w tekst tego, czego tam w oczywisty sposób nie ma, a co czytelnik musi wywnioskować na podstawie nauczania.
Po drugie; wysnuwają różne przypuszczenia. Wszyscy, zanim zaczniemy studiować Pismo, możemy czynić przypuszczenia, które mają wpływ na to, co spodziewamy się w Nim znaleźć i czego nie spodziewamy się dostrzec. Już na samym początku można mieć swoje wyrobione zdanie lub uprzedzenie do tego jak dany tekst należy rozumieć, zamiast podejść do niego z otwartym umysłem, będąc w gotowości, by przyjąć to, co ma on do przekazania. Wiele czynników ma na to wpływ; począwszy od tradycji, a skończywszy na ludzkich temperamentach. Jednak najczęściej spotykanym, jest wcześniejsze przyjęcie tego, co określamy mianem „teologii systematycznej”, która na ogół bazuje na już wspomnianej metodzie dedukcji. Ci właśnie bibliści usiłują objąć Biblię spójną ramą logicznego myślenia, którą też uważają za kluczową w rozumieniu jej przekazu. Tego rodzaju systemy rozpoznawalne są po końcówkach „izm” np. kalwinizm, arminianizm. Wszystkie one pozostawiają problematyczne fragmenty Pisma, które nie mieszczą się w systemie! W swojej książce Sizer wpada we własny dołek „dyspensjonalizmu”.
Studenci i nauczyciele Biblii muszą zdawać sobie sprawę ze swoich uprzedzeń i bezpodstawnych założeń, powinni je rozpoznawać i nie pozwalać na to, aby stały one na przeszkodzie w rozumieniu Słowa Bożego. Jednak intelektualnie, jak też i moralnie, łatwiej zobaczyć źdźbło, które zniekształca czyjąś wizję niż belkę, która przesłania Ci cały obraz. Biblia zawsze powinna mówić za siebie, odkrycie jej oryginalnego przesłania jest priorytetowe, a dopiero później można ten przekaz stosować do rzeczywistości tu i teraz. Celem powinno być to, co autor miał na myśli, jak czytelnicy powinni rozumieć tekst, a przede wszystkim, co Duch Święty zamierzał przekazać.
Prawdopodobnie najważniejszym i fundamentalnym pytaniem, ponad wszystkie inne, odnoszącym się do interpretacji biblijnej jest: Jaki punkt odniesienia mają względem siebie obydwa Testamenty, Stary i Nowy? Czy uzupełniają się nawzajem i stanowią kontynuację, czy raczej odzwierciedlają podział i przerwanie cyklu? A może jest trochę prawdy w tych obu? A jeśli tak, to czy możemy je od siebie odróżnić?
Jedynie Biblia, spośród wszystkich „świętych” ksiąg, mówi o Bogu przymierza. Określenie tego słowem „zdumiewające” byłoby niedopowiedzeniem! Fakt, że Stwórca całego wszechświata zwraca uwagę na ten maleńki pyłek kurzu międzygwiezdnego (czyli nas), nie mówiąc już o tym, że jest zainteresowany osobistą z nami relacją, jest niesamowity. Ten, przy którym narody są jak kropla we wiadrze, dobrowolnie poddaje się we wiążący z nami związek. Czyż nie jest to niezwykłe? Jedyne, co można zrobić, to oddać Mu chwałę.
On jest też Bogiem dochowującym przymierza. Jego natura uniemożliwia Mu wypowiedzenie tego, czego nie ma na myśli; powiedzieć kłamstwo lub złamać obietnicę (już samo to powinno nam, jako grzesznikom wystarczyć, aby nas przekonać o potrzebie uzyskania Jego przebaczenia!) „Przyrzekam”, nie tylko jest najważniejszym słowem wypowiedzianym w ceremonii zaślubin: to jest też najczęściej używane przez Boga słowo zapisane na kartach całej Biblii i zawsze w związku z przymierzem.   
A więc ile rodzajów przymierza jest w Biblii? Odpowiedzi natychmiast wskażą na szkołę interpretacji biblijnej lub teologię systematyczną, która ma wpływ na podejście do przekazu biblijnego.

JEDNO

Teologia „zreformowana”, wywodząca się od protestanckich reformatorów takich jak Luter i Kalwin, jest też znana pod nazwą teologii „przymierza”, ze względu na nacisk położony na „przymierze łaski” - to jedyne przymierze, które obejmuje całe Pismo i wszystkie poczynania Boga w stosunku do człowieka. Takiego pojmowania nie można znaleźć w całym Piśmie, stanowi ono raczej uproszczony sposób przedstawienia i podkreślenia prawdy o tym, że to Jego łaska leży u podłoża całego bożego postępowania wobec nas, bez względu na to, jakie jest nasze postępowanie. Niektórzy teolodzy przymierza dodają do tego drugie przymierze; „z uczynków”, ograniczając go jednak do krótkiego okresu niewinności Adama w ogrodzie Eden, kiedy to relacja Adama z Bogiem była uwarunkowana jego posłuszeństwem zakazowi spożywania owocu z drzewa poznania dobrego i złego. Jednak traci ono swoją aktualność po upadku, dlatego z praktycznych powodów „przymierze łaski” pozostaje jedynym w dziejach „świętej” historii.
Ten pogląd prowadzi do położenia silnego nacisku na kontynuację obydwu Testamentów. Teologia jednego przymierza oznacza, że Bóg ma tylko jeden lud wybrany zgodnie z łaską. Izrael, który można nazwać Kościołem Starego Testamentu, a „Kościół” można nazwać „Izraelem” Nowego. Te nazwy są wzajemnie wymienne, gdyż obydwie są pojęciami odnoszącymi się do życia jednego ludu, pomimo tego, że pierwszy był narodem żydowskim, a drugi wywodził się z pogan. Istnieje wiele implikacji tak określonej tożsamości na poziomie praktycznym. Niedziela staje się Szabatem. Chrzest niemowląt zyskuje równowartość obrzezania. Komunia święta jest równa Wieczerzy Paschalnej. Przykłady można by mnożyć.
Przypuszczam, że Sizer w sercu jest człowiekiem jednego przymierza, jak zapewne większość ewangelicznych anglikanów, podpisujących się pod 39 artykułami Teologii Reformowanej. Sam odnosi się do siebie, jako do człowieka przymierza i raz czy dwa wymyka mu się zwrot „przymierze łaski”. Jednak w ataku wymierzonym przeciwko syjonistom, swoją taktykę opiera o dwa przymierza; w kolejności „stare” i „nowe”, z podkreśleniem ich braku kontynuacji.


DWA
      
Pogląd ten jest prawdopodobnie najbardziej rozpowszechniony odnośnie ilości przymierzy, jakie Bóg zawarł z człowiekiem. Stał się on wytworem ludzkiej myśli, może nawet podświadomie, głównie z powodu wprowadzających w błąd nazw, którymi zostały opatrzone dwie części Biblii. (Nie mam pojęcia, kto pierwszy nadał obydwa tytuły, nie uwierzę jednak, że stało się tak pod natchnieniem Ducha Świętego, nie wierzę też, że to Bóg zamierzył dokonać podziału ksiąg biblijnych na rozdziały i wersety!) Słowo „testament” jest bardzo mylące; ponieważ znaczeniem zbliżone jest do „przymierza”, w ten sposób nasuwa myśl, że Bóg zawarł ich tylko dwa.
Sizer argumentował swój pogląd w oparciu o założenie, że w tym przypadku, jak i w każdym innym, „nowe” w logicznym następstwie wypiera „stare”. Takie rozumowanie leży u podłoża teologii „zastępczej” - idei, że Kościół zastąpił Izraela nie tylko w Bożym postępowaniu względem człowieka, ale też w Jego miłości. Całe Boże postępowanie w stosunku do Izraela traktuje jako „stare przymierze”, które straciło swoją aktualność, jest przestarzałe i wkrótce całkiem zniknie (Hbr. 8:13). „Nowe” przymierze stworzyło nowy lud, który nie jest już określony na podstawie pochodzenia od Abrahama, lecz które duchowo wywodzi się od Jezusa, w żaden sposób nie posiada genealogii etnicznej, lecz pochodzi wyłącznie z owocu działalności ewangelizacyjnej. Obietnice wiążące się z fizycznym krajem darowanym grupie etnicznej w najlepszym wypadku są nieistotne, a w najgorszym, są teologiczną herezją i politycznym zagrożeniem. Syjoniści, w myśl powyższego rozumowania, porzucili „nowe” przymierze/testament i powrócili do „starego” przymierza/testamentu.  
      
PIĘĆ

Zasadniczo Biblia opisuje pięć odrębnych rodzajów przymierzy, które poprzez wieki Bóg zawierał z wieloma pokoleniami. Zazwyczaj ich nazwa pochodzi od pierwszego człowieka, z którym Bóg zawarł owo przymierze, a więc: przymierze Noego, Abrahamowe, Mojżeszowe, Dawidowe i Mesjańskie. Zanim przyjrzymy się bliżej każdemu z nich, należy odnotować dwa ważne fakty dotyczące ich wszystkich. Po pierwsze; wszystkie pięć odnajdujemy w Starym Testamencie, lecz wszystkie pięć znajduje się też w Nowym Testamencie! Przymierza te nie są podzielone ze względu na części Biblii, co dla niektórych czytelników będzie niespodzianką.
Po drugie, i nawet co ważniejsze; tylko jedno z tych pięciu nazywa się „starym przymierzem”
„Mojżeszowym”. I tylko jedno z nich nosi nazwę „Nowe Przymierze” „Mesjańskie”. Tylko w przypadku tych dwóch można powiedzieć, że późniejsze przymierze wyparło, czy zastąpiło wcześniejsze.
Mając te dwa istotne fakty mocno zakodowane w naszym umyśle, możemy szczegółowo je rozważyć.

1. PRZYMIERZE NOEGO

To przymierze zostało zawarte z Noem po opadnięciu wód potopu i jest to jedyne przymierze zawarte z całą ludzkością. Bóg obiecał wówczas, że już nigdy w ten sposób nie ukarze ludzkości za ich nieposłuszeństwo. Dodał też pozytywną obietnicę, dotyczącą podtrzymywania cyklicznych pór roku w przyrodzie dopóki istnieć będzie ziemia. Przypieczętował w ten sposób obietnicę dotyczącą przetrwania rasy ludzkiej. Wytwarzanie pokarmu, żywności zależy od światła i od obecności wody. Kiedy występują równocześnie, jako słońce i deszcz, tworząc kolorowy krąg - tęczę, jest to znak przypominający, że to sam Bóg, a nie my, dotrzymuje swojej obietnicy.    
W zamian oczekuje od nas poszanowania życia ludzkiego, które z Jego perspektywy jest święte, uznania morderstwa za świętokradztwo, które należy ukarać przez egzekucję. Choć można zabijać zwierzęta w celu uzyskania mięsa, należy to czynić w sposób humanitarny, zabroniona też jest ich konsumpcja, jeśli w jakiejkolwiek części ciała znajduje się życiodajna krew. Jednak przymierze nie było uwarunkowane żadnym z tych nakazów, w przeciwnym przypadku nie byłoby mnie tutaj, a wy nie czytalibyście teraz tych słów! Bóg dotrzymał swojej obietnicy.

2. PRZYMIERZE ABRAHAMOWE     
   
Niektórzy uważają to przymierze za najważniejsze ze wszystkich pięciu. Na tym bowiem przymierzu zostały zbudowane wszystkie pozostałe. Zapoczątkowało ono Boży ratunek rasy ludzkiej przed nią samą, jest też pierwszym rozdziałem historii naszego zbawienia, które rozpoczął jeden człowiek w podeszłym wieku.
Przymierze zostało zawarte z Abrahamem, kiedy to w niespotykany dotąd sposób całkowicie zaufał on Bogu; opuścił swój wygodny, wybudowany z cegieł dom (wcale nie żartuję), aby całą resztę już niemłodego życia spędzić w namiocie, wędrując setki mil, by osiedlić się w górach, których nigdy nie widział, i o których nigdy wcześniej nie słyszał.
Ta jednostka miała na zawsze odwrócić bieg historii. Miliony ludzi do dziś są jego dłużnikami. Wszystkie narody znalazły się pod jego wpływem. Cała zachodnia cywilizacja może prześledzić swoje pochodzenie do niego. Życie Abrahama, a przynajmniej jego późniejszą część można przyrównać do epopei. Jednak człowiek ten daleki był od doskonałości. Jak każdy inny potrafił kłamać, aby ratować swoje życie. Jego wiara była tym, co go wyróżniało, potrafił ufać i być posłusznym, posiadał więc te cechy, które czynią człowieka miłym Bogu, stanowiąc fundament cnót i osiągnięć. Bóg obiecał błogosławić go i jego potomków, którzy, zgodnie z obietnicą, będą kiedyś tak liczni jak nadbrzeżny piasek i gwiazdy na niebie, choć jego żona już od lat była niepłodna.  Miał on dać im na własność ziemię, do której ich sam wprowadził. Abraham był świadkiem jak jego żona już w podeszłym wieku urodziła mu syna, jednak kiedy umierała jedyną jego własnością był niewielki kawałek ziemi, na którym mógł ją pochować. A jednak pozostawił „cały” kraj swojemu synowi Izaakowi, który z kolei pozostawił go jego wnukowi Jakubowi (później nazwany „Izraelem”), którego 12 synów miało stać się 12 plemionami, a w końcu całym narodem. Bóg powtórzył, a następnie odnowił swoje przymierze z synem i wnukiem Abrahama, których imiona stały się integralną częścią Imienia Boga! Mówiło się o Nim, jako o „Bogu Arahama, Izaaka i Jakuba”, Bogu ojców lub „patriarchów” narodu izraelskiego.
W tym przymierzu zostały zawarte obietnice o znaczeniu narodowym i międzynarodowym. Ta trzypokoleniowa rodzina miała przekazać dobrodziejstwa innym rodzinom na świecie. Jednak oni mogli stać się pośrednikami zarówno rzeczy złych, jak i dobrych, w zależności od postawy, jaką inni zajmowali. Ci, którzy będą błogosławić Jego lud (pomocnymi słowami i czynami), będą cieszyć się bożym błogosławieństwem. Ci, którzy będą ich przeklinać (słowami i czynami niosącymi szkodę), będą cierpieć z powodu bożego przekleństwa nad nimi. Sposób, w jaki lud boży jest traktowany na ziemi, ma wielkie znaczenie dla Boga w niebie; jeśli ich krzywdzisz, krzywdzisz też Jego
a On z kolei skrzywdzi tych, którzy szkodzą Jego ludowi. On jest Bogiem sprawiedliwym, ale i zazdrosnym.
To przymierze pełne jest słów „uczynię” (policz je w rozdziałach 12-17 księgi Rodzaju), jednak nie idą one w parze z „będziesz” lub „nie będziesz”. Jest to bezwarunkowe przymierze nieposiadające żądań. Jedynym wymaganiem skierowanym do potomków Abrahama jest posiadanie na swoim ciele znaku identyfikacyjnego - obrzezania, takiej operacji chirurgicznej wykonanej na ich organie płodności i rozmnażania, który łączy ich z ich praojcami, znak ten miał być przeznaczony dla bożych oczu (Rodz.17:14).

3. PRZYMIERZE MOJŻESZOWE

Przymierze dokonane na Synaju, podobnie jak przymierze Abrahamowe, zostało zawarte po wyjściu dzieci Izraela z ziemi, w której mieszkali, pod koniec jako niewolnicy. Oni także opuścili ją w posłuszeństwie, jednak ich wędrówka do Ziemi Obiecanej była możliwa tylko dzięki nadprzyrodzonej interwencji samego Boga. Mówiąc po ludzku, ich ucieczka z Egiptu była niemożliwa do wykonania. Mieli oni już na zawsze pamiętać o swoim „wykupieniu” i każdego roku wspominać go podczas Święta Paschy.
Pierwszą rzeczą, którą należy zauważyć odnośnie tego przymierza jest fakt, że było ono związane z zajęciem przez nich Ziemi Obiecanej. Sprawa własności tej ziemi została rozstrzygnięta już za czasów ich praojców, przed kilkuset laty. To dodatkowe przymierze nie zmieniało nic, co zostało wcześniej obiecane. Miało postawić Izrael w sytuacji najbardziej zbliżonej do kraju posiadającego własną konstytucję narodową i obszerne prawodawstwo, wyprzedzając wiele sytuacji, które mieli napotkać po dotarciu do miejsca przeznaczenia.  
W Pięcioksięgu Mojżesza, od księgi Rodzaju po księgę Powtórzonego Prawa, które to księgi występują też pod ich hebrajską nazwą „Tora” (tzn. nauczanie), zostało zapisane prawo; to główne (10 Przykazań) i mniejsze (sześćset trzy pozostałych). Odnosi się ono do każdego aspektu życia (od dietetyki po ubiór, od spraw małżeńskich po kryminalistykę, od pracy po modlitwę i uwielbienie). Należy też podkreślić, że przykazania te zawierają więcej zakazów („nie będziesz”) niż nakazów („będziesz”).  
Wszystko to wskazuje na oczywiste różnice, jakie występują pomiędzy przymierzem Abrahamowym i Mojżeszowym. Pierwsze z nich było w zasadzie bezwarunkowe (zawierało multum obietnic: będę, uczynię, itd., za wyjątkiem jednego nakazu: „musicie”, odnoszącego się do znaku obrzezania). Drugie natomiast było bardzo uwarunkowane (tylko kilka obietnic i multum przykazań „musisz”). Dlatego w tym przypadku ważna była reakcja ludu; odpowiedź „tak” (Ks. Wyjścia 19:7-8). Innymi słowy, to przymierze jest bogate w takie zwroty, jak „jeśli będziesz…”, po którym następuje „to ja…”. Całe przymierze jest na wskroś uwarunkowane.
Inną cechą charakterystyczną dla tego przymierza jest różnorodność sankcji, błogosławieństw i przekleństw, nagród i kar, wszystkie uzależnione od tego, czy lud dotrzyma swoich zobowiązań, które chętnie, być może pochopnie, obiecał dotrzymać („dotrzymanie” jest kolejnym słowem kluczowym, często tu używanym). Kara wahała się od zadośćuczynienia do egzekucji za indywidualne nieposłuszeństwo oraz na poziomie narodowym, od klęsk żywiołowych i wrogiej okupacji do przymusowego wygnania z kraju.      


4. PRZYMIERZE DAWIDOWE

To przymierze, jako jedyne zostało zawarte z jedną osobą, która otrzymała obietnicę dotyczącą gwarancji wiecznej, dziedzicznej dynastii po królu Dawidzie, który został określony, jako „człowiek według bożego serca”, a rządy sprawował w okresie, kiedy Izrael osiągnął swoją szczytową formę. Jego następcy mieli posiąść władzę królewską w oparciu o warunek ich posłuszeństwa i podporządkowania się bożej woli. Obiecany też został jeden ostateczny następca, który już na wieki miał zapanować. On oczywiście też miał być fizycznym dziedzicem tronu, „synem” dawidowym, pochodzącym z „korzenia Isajego”, który był ojcem Dawida.    

5. PRZYMIERZE MESJAŃSKIE

Podobnie jak w przypadku przymierza zawartego z Dawidem, to przymierze zostało zapowiedziane, lecz nie zostało osiągnięte w okresie Starego Testamentu. Trzech „większych” proroków uczyniło wkład w to, co miało później wypełnić się.
Jeremiasz objawił cechy szczególne przymierza. To „nowe” przymierze, które zostało obiecane domom Izraela i Judy, w naówczas podzielonym królestwie: na dziesięć plemion północnych i dwa plemiona południowe, miało się różnić na dwa sposoby od przymierza zawartego na górze Synaj. Po pierwsze, miało być ono wewnętrzne, dotyczące zobowiązań wypisanych na sercach, w miejsce tych na kamieniu. Po drugie, miało ono dotyczyć indywidualnych jednostek, zamiast całości narodu.
Obietnica Boża była trojaka. Miał On obdarować ludzi predyspozycją do wykonywania prawa, która miała zastąpić bunt przeciwko prawu.  Obdarzała osobistą, bliską relacją z Bogiem, w miejsce nieosobowej instrukcji. Czyniła niewinnym w oparciu o całkowite przebaczenie, w miejsce poczucia winy, które miało działać jak hamulec złego postępowania.
Jedynym celem wyżej wymienionych cech było utrzymanie przez Izraelitów swoich zobowiązań przymierza, które jak dotąd nie udawało im się dotrzymywać. Bóg w ten sposób mówił, że nie tylko sam będzie wierny swoim zobowiązaniom wobec nich, ale również pomoże im wypełnić ich zobowiązania.
          Ezechiel wyjawił jak to zostanie osiągnięte. Z jednej strony duch ludzki będzie odnowiony, tak, że stanie się bardziej miękki i bardziej wrażliwy. Z drugiej strony, Duch samego Boga zostanie dany i przyjęty, aby to Jego moc i czystość mogły zostać uwolnione. Suma tych dwóch zmian przemieni ludzką słabość, która została wyeksponowana poprzez przymierze Mojżeszowe.    
Izajasz objawił TEGO, kto wszystko wypełni. Tutaj widzimy połączenie przymierza dawidowego z „nowym” poprzez postać obiecanego „Namaszczonego” (w języku hebrajskim Mesjasz, w greckim Christos, w angielskim Christ, w polskim Chrystus). On będzie tym Najwyższym Suwerenem ponad całym Izraelem i też ponad wszystkimi narodami; ale będzie On również zapowiedzianym cierpiącym Sługą, który poprzez bolesną i upokarzającą śmierć zapłaci karę za ich grzechy, zanim zostanie wzbudzony z martwych.
Oczywiście, to tylko ślad tego jak te wszystkie zapowiedzi z ust trzech proroków, zebrane w jedną całość, objawią przymierze pełne chwały, najwspanialsze ze wszystkich pięciu i ostateczne. Wraz z nim Bóg uczyni wszystko, co potrzeba, aby zbawić nas i wybawić od klęski środowisko, w którym żyjemy. Ale już nic więcej nie uczyni. Cała reszta uzależniona jest od naszej reakcji, naszej odpowiedzi na to, do czego On sam zobowiązał się w pozostawionych przez siebie obietnicach i zobowiązaniach wobec nas. Teraz jest czas, aby zwrócić się do Nowego Testamentu, w celu odnalezienia treści poświęconych pięciu przymierzom. Wszystkie trzy zostały tam wymienione bezpośrednio lub pośrednio, wraz z zaskakującymi wnioskami. Łatwiej nam będzie je przestudiować w innej niż dotychczasowej, użytej w Starym Testamencie kolejności.

PRZYMIERZE MESJAŃSKIE („NOWE”)

Nie powinno nas dziwić, że nowemu przymierzu została poświęcona przeważająca część Nowego Testamentu. Jak już wcześniej stwierdziłem, oba te słowa mają synonimiczne znaczenie. Jednak znaczenie każdego z nich prowadzi w trzech istotnych kierunkach.
Po raz pierwszy zostało ono zapowiedziane w Starym Testamencie, teraz weszło w życie, zostało uaktywnione. Przez swoją śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie, Jezus, Syn Człowieczy i Syn Boży, uczynił wszystko, co było potrzeba, aby darowane nam obietnice mogły być zrealizowane. Grzechy mogą być teraz wybaczone, a z nieba może być wylany na nas Duch Święty. To jest przesłanie „Dobrej Nowiny”, to serce Ewangelii, którą należy głosić na całym świecie.
Po drugie, chociaż zostało ono wszystkim udostępnione, stanie się ono skuteczne tylko wtedy, gdy ktoś je przyjmie. W zasadzie to przymierze ma swój warunek, zależy, bowiem od pokuty i wiary tych, którzy pragną je przyjąć. Zawiera ono obietnicę zbawienia, wolność od kary za grzechy (usprawiedliwienie), wolność od mocy grzechu (uświęcenie), wolność od obecności grzechu (obdarzenie chwałą), ale wszystko to tylko dla pokutującego wierzącego.
Po trzecie, ma charakter międzynarodowy. Samo włączenie innych narodów nie było nowością. Co najmniej dwa z przymierzy zawartych z Izraelem miały elementy międzynarodowe, a są to przymierza Abrahamowe i Dawidowe. Choć to nowe przymierze zostało najpierw darowane przez Jezusa, w pierwszej kolejności Żydom (Mt 10: 5-6), a potem przez apostołów (Rz 1: 16), w dalszej kolejności zostało szybko zaoferowane poganom, zgodnie z tym, co wielcy z narodu żydowskiego przepowiedzieli (Rz 9: 25-26, cytat z Oz 2: 23 i 1:10). Podczas, gdy społeczność nowego przymierza zawsze miała wśród siebie członków narodu żydowskiego, obecnie jest złożona z wielu, wielu pogan. Jednak Bóg zaplanował i obiecał, że przyjdzie taki dzień, w którym wejdzie do niej o wiele więcej Żydów (Rz 11:26).
Samo słowo „nowy” sugeruje, że nowy idzie za starym i go zastępuje. Oczywiste jest zatem, że Nowy Testament zwraca uwagę na tę różnicę, poświęcając jej wiele miejsca, zarówno w ewangeliach jak i listach apostolskich.
Kluczowym pytaniem jest, które z pięciu przymierzy jest „stare”? Przestudiowanie wszystkich odpowiednich tekstów daje jasną odpowiedź.

PRZYMIERZE MOJŻESZOWE

Zapowiadając nowe przymierze Jeremiasz stwierdził: „Nie takie przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej, …” (Jer 31:32). Zdanie to jest oczywistym nawiązaniem do Księgi Wyjścia i Mojżesza, a nie do Księgi Rodzaju i Abrahama. Jedną z ksiąg Nowego Testamentu, która szczególnie dużo uwagi poświęca przymierzom, „staremu” i „nowemu”, jest anonimowy List do Hebrajczyków.  Ten pierwszy zostaje zadeklarowany, jako przedawniony: „uznał pierwsze za przedawnione; a to, co się przedawnia i starzeje, bliskie jest zaniku” (Hbr 8:13). Intencją autora listu jest wytłumaczenie żydowskiej społeczności ludzi wierzących, aby całkowicie zaufali Jezusowi i nie powracali do judaizmu. Presja związana z powrotem do starego wynikała z chęci zabezpieczenia siebie i swoich rodzin. Chrześcijaństwo było religią nielegalną i już wtedy zaczęły się prześladowania (wandalizm, obrazy, uwięzienia, ale jeszcze nie męczeństwo), podczas gdy Rzym uznał judaizm i synagogi były bezpieczne. Jednak powrót do wiary przodków oznaczał publiczne wyparcie się Jezusa, jako Mesjasza (Chrystusa).
Pisarz posługuje się perswazją, aż po wezwanie i ostrzeżenie. Jednakże jego głównym argumentem jest to, że porzucą tę „lepszą” wiarę w zamian za „gorszą”, pozostawiając rzeczywistość dla samych tylko cieni, rzeczywistość niebiańską dla jakichś tam jej ziemskich odblasków, przekształcając relację z Synem Bożym na oddawanie czci sługom Boga, czy to w postaci aniołów czy człowieka.
Najbardziej istotne jest to, że wszystko to, co autor odrzucił jako nieskuteczne, a nawet szkodliwe dla Żydów wierzących w Jezusa, znajduje się w przymierzu Mojżeszowym, a nie w żadnym z pozostałych. Ciekawe jest też jego nazewnictwo, mówiąc bowiem o tym przymierzu posługuje się frazą „pierwsze przymierze”, choć według historii było ono drugim z kolei przymierzem zawartym z Izraelem, wieki po pierwszym, zawartym z Abrahamem. Jednak z perspektywy judaizmu, wtedy i obecnie, przymierze mojżeszowe, zawarte w Torze, zajmuje pierwsze miejsce, dominując ich wiarę i zachowanie.  
Z drugiej strony, wśród ksiąg Nowego Testamentu ten list zawiera najsilniejszą afirmację przymierza Abrahamowego. Nie mogło być bardziej jasne, że „stare” nie odnosiło się do wszystkich przymierzy, które Bóg zawarł z Izraelem w okresie Starego Testamentu. Jeszcze dwa inne czynniki z  Nowego Testamentu są tutaj istotne dla naszej dyskusji.
Pierwszym z nich są nauczania Pawła na temat przymierza mojżeszowego. Nie tylko miało ono miejsce dużo później po Abrahamowym, ale stanowiło dodatek do niego i w niczym nie zmieniało Bożych obietnic. W przeciwieństwie do trwałego charakteru pierwszego przymierza, to stanowiło jedynie tymczasowy dodatek. Zasadnicze znaczenie miało  przygotowanie ludu izraelskiego na przyjęcie swojego Mesjasza, potem to przymierze miało się przedawnić (Gal 3:19).
Drugim czynnikiem była kontrowersja wśród nowej społeczności kościoła dotycząca obrzezania. Podczas, gdy stanowiło ono znak przymierza Abrahamowego, cała dyskusja skupiła się wokół mojżeszowego. Apostoł Paweł nigdy nie krytykował kontynuowania tej praktyki wśród potomków Abrahama według ciała (ten aspekt jest często przeoczany). Nawet ewangelistów, którzy pracowali wśród Żydów, zachęcał, by go praktykowali  (Dz 16:3). Jednak długo i wytrwale walczył o wolność dla swoich nawróconych współwyznawców spośród pogan, aby nie byli pod presją poddania się temu rytuałowi. Byli dziećmi Abrahama przez wiarę i dziedzicami obietnic danych wszystkim rodzinom na ziemi.
Dlaczego więc Paweł był tak nieugięty w przeciwstawianiu się temu znakowi danemu Abrahamowi? Nie było to dlatego, że zastąpił go chrzest (nikomu wtedy nawet nie przyszło na myśl, aby o tym mówić).  Powodem było to, że w ten sposób związani zostaliby przymierzem Mojżeszowym (Gal 5:3). Przede wszystkim nowe przymierze zostałoby w ten sposób ograbione z jego powszechnego zasięgu, tworząc z niego narodowe, nawet etniczne, a obietnica wymagająca utożsamienia się z Abrahamem nabrałaby wymiaru cielesnego i przestałaby być tylko sprawą wiary.
Nowy Testament wielokrotnie podkreśla, że ludzie wierzący nie znajdują się „pod prawem” będąc „wolnymi od prawa”, co odnosi się tutaj do przymierza Mojżeszowego. Jest to mieszanka edyktów obrzędowych, cywilnych i moralnych, które zostały odpowiednio dostosowane do państwa teokratycznego zainteresowanego wszystkimi trzema. Ale prawo jest integralną całością, jego elementy są tak wzajemnie współzależne, że przekroczenie jakiejkolwiek z jego części, jest złamaniem całości (Mt 5:19; Gal 3:10; Jk 2:10).
Stałą pokusą Kościoła było podporządkowanie chrześcijan pod przymierze Mojżeszowe. We wcześniejszych dniach taka postawa Kościoła mogła wynikać z tego, że kanon starotestamentowy już istniał, był komplety i to nim posługiwano się jako pierwszym Pismem; Nowy Testament nie został jeszcze skompletowany, zatwierdzony ani ostatecznie oceniony. Zastosowanie obydwóch testamentów, z pominięciem różnicy pomiędzy nimi, bez rozeznania pomiędzy przymierzami i ich wymaganiami, często prowadzi do powyżej opisanej sytuacji.
Zauważmy, że powszechny podział na księży i lud, kler i ludzi świeckich, profesjonalną i amatorską służbę, zostało bezpośrednio zapożyczone ze „starego” przymierza. Dodajmy do tego ołtarz, szaty kapłańskie i kadzidło, a cała kultura świątynna, cały przybytek powraca jak odrodzony.  Po przeciwnej stronie wyznań obowiązkowe są dziesięciny i datki, a te w zamian oznaczają błogosławieństwo (Mal 3:10), jednak ich brak nie oznacza przekleństwa (Mal 3:9) - znowu obydwa należą do „starego”. W „nowym” Bóg przyjmuje tylko to, co ludzie chcą dobrowolnie ofiarować (2Kor 9:7), z motywacją wdzięczności za otrzymaną łaskę.
A co z „Dziesięciorgiem Przykazań”, które tak często służą jako dekoracja w Kościele wraz z modlitwą „Ojcze Nasz” i „Składem Apostolskim”? Oczywiste jest, że ta odrobina „starego” przetrwała i przedostała się do „nowego”, choć cała reszta prawa Mojżeszowego została odrzucona.
Już na samym początku powiedzmy sobie jasno, że nowe przymierze nie jest pozbawione prawa. Niektórzy tak bardzo podkreślają darmowo daną łaskę, że popadają w błąd „antynomianizmu” (bezprawia = od greckiego słowa nomos = prawo). Partnerstwo nowego przymierza poddane jest prawu Chrystusa, a nie prawu Mojżesza. Mówiąc innymi słowy, jest podporządkowane interpretacji prawa jaką pozostawił Jezus. On potwierdza dziewięć z dziesięciu przykazań, dodając do szóstego i siódmego o wiele bardziej surowe zastosowanie, dotyczące postawy wewnętrznej, a nie jedynie czynów zewnętrznych. Wierzący z pogan mają możliwość wyboru przestrzegania czwartego (świętowania dnia szabatu) lub nie (Rz 14:5, są też ostrzeżeni o niebezpieczeństwach (Kol 2:16)! Przede wszystkim miłość rozlana przez Ducha Świętego w sercach ludzi wierzących nowego przymierza (Rz 13:10), wypełni prawo bez potrzeby nakazu (RZ 13:10), co jest dokładnie zgodne z zapowiedzią proroka Jeremiasza (31:33).
Wystarczająco już powiedzieliśmy, aby ukazać przymierze Mojżeszowe, zarówno unieważnione jak i wypełnione w osobie Mesjasza. Nie stanowi ono już ważnego elementu w relacji pomiędzy Bogiem a człowiekiem. W ten sposób „nowe” zastąpiło „stare”. Jednakże nie odnosi się to do „ludu nowego przymierza”, do Kościoła, który nie zastąpił „ludu starego przymierza”, Izraela. Stałoby się to tylko w takim przypadku, gdyby wszystkie przymierza okresu starotestamentowego uległy unieważnieniu jako „stare”, co nie nastąpiło. Pozostałe trzy nadal obowiązują. A jak traktuje je Nowy Testament?

PRZYMIERZE NOEGO

 Nie spotkałem nikogo, toby uważał, że to przymierze zostało wyparte przez nowe przymierze. Sam fakt, że żyjemy w dzisiejszych czasach jest wystarczającym dowodem na jego aktualność. Jezus sam go potwierdził w czasie Kazania na Górze, kiedy wskazał na Ojca, który sprawia, że słońce wschodzi zarówno dla złych jak i dobrych, i posyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5:45). Ma to wskazywać, że Jego bezwarunkowe przymierze nie jest uzależnione od ludzkiego postępowania. Kiedy słońce schodzi się z deszczem, w rezultacie tego niebie uwidacznia się na tęcza, która przypomina bardziej samemu Bogu niż nam o Jego zobowiązaniu, które nałożył na siebie w stosunku do nas.
Jednakże to przymierze jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, gdyż zostało zawarte z całą rasą ludzką. A co z pozostałymi dwoma przymierzami, które zostały zawarte w okresie Starego Testamentu i dotyczyły narodu izraeleskiego?

PRZYMIERZE ABRAHAMOWE

Postać Abramama ma istotne znaczenie w Nowym Testamencie. Jego imię ukazuje się tam prawie pięćdziesiąt razy. Obydwaj ewangeliści; Mateusz i Łukasz zamieszczają go w genealogii Jezusa. Mateusz, piszący do czytelników pochodzenia żydowskiego, sięgając wstecz poprzestaje na nim, podczas, gdy Łukasz, który kieruje swoje pismo do czytelników z narodów pogańskich, sięga jeszcze dalej wstecz, bo do Adama, podkreślając w ten sposób wspólne korzenie całej ludzkości. Już na samym początku Ewangelii, w części nazywanej przez teologów „historią narodzenia”, Maria, matka Jezusa i Zachariasz, ojciec Jana, wychwalają Boga, za pamięć o przymierzu, które zawarł z Abrahamem (Łk 1:54-55;72-73). Ten sam język został użyty w czasie wielkiego Wyjścia, kiedy Bóg zainterweniował w sprawie wyzwolenia swego ludu z niewoli w Egipcie (Ex 2:24), zapowiadając też drugie wybawienie swego ludu, tym razem od grzechów (Jego lud w imieniu „Jezus”, w języku hebrajskim „Jeszua” - Mt 1:21).
 Jezus podczas swojej służby również kilkakrotnie i w zaskakujący sposób wypowiedział się na temat Abrahama. Mówił tak, jakby on ciągle jeszcze żył (Mk 12:27), jakby byli sobie współcześni i we wzajemnym kontakcie ze sobą podczas ich życia na ziemi (J 8: 56-58).  Jeśli nowe przymierze ustanowione przez Jezusa miało wyprzeć, czy anulować przymierze zawarte z Abrahamem, Jezus sam poinformowałby o tym Abrahama (Łk 22:20). Nie ma jednak o tym żadnej wzmianki.
 Jak wspomnieliśmy, to przymierze zawarte 2 tysiące lat wcześniej,  nosi w sobie podwójne znaczenie, czy też podwójną korzyść,  gdyż odnosi się do potomków Abrahama według ciała, tych którzy na swym ciele nosili znak obrzezania i jego dzieci ze społeczności globalnej, tych, którzy dzielą Jego wiarę. Nie powinno nas dziwić skupienie Nowego Testamentu wokół tej drugiej grupy „potomnych”. Obietnice przymierza od początku zawierały w sobie Boże zamierzenie, aby stał się on ojcem wielu narodów (Gen 15:5; 17:5, zacytowany w Rz 4:17-18). W rzeczywistym tego słowa znaczeniu miał on odziedziczyć cały świat (Rz 4:13).
 Jednak byłoby dużym błędem zakładać, że nacisk na aspekt międzynarodowy wyklucza narodowy. Mamy tu do czynienia z klasycznym przykładem „obydwóch w równej mierze”, a nie „albo, albo”. Abraham jest w równej mierze ojcem jednego narodu (żydowskiego) jak i wielu (pogańskich
nieżydowskich) narodów. Jednak w celu uzyskania sprawiedliwości, która daje zbawienie, obydwa - zarówno jeden jak i wiele, muszą dzielić wiarę Abrahama „mając zupełną pewność, że co obiecał ma moc i uczynić” (Rz 4:21; należałoby w tym miejscu bardzo dokładnie przeczytać cały ten rozdział).
 Dla Apostoła Pawła „Izrael” pozostał unikatową w bożych oczach grupą etniczną, co zobaczymy w kolejnym rozdziale książki. Zawsze będą „ukochanymi, ze względu na praojców” (Rz 11:28), a korzyści jakie stąd wynikają są nieodwołanymi, tak jak są Boże obietnice (11:29).
 Żaden z pisarzy Nowego Testamentu nie ukazuje tak jasno całej niezmiennej istoty przymierza Abrahamowego, jak to zostało ukazane w anonimowo napisanym liście do Hebrajczyków, w tym samym liście, który deklaruje przymierze Mojżeszwe jako przedawnione! W kluczowym   fragmencie (6:13-18), uwypukla on znaczenie nadania specjalnej powagi obietnicom przymierza poprzez wiążącą przysięgę. Ludzie przysięgają na coś, co jest większe od nich samych, z wyzwaniem, że raczej to na co przysięgają ich unicestwi niż, aby oni mieliby nie dotrzymać obietnicy, którą złożyli. Zazwyczaj zaczyna się ona od słów „na Boga, jeśli....”. Ponieważ dla Boga nie ma nikogo, kto byłby od Niego większy, aby się na niego powołać, Bóg bierze samego siebie na świadka: „a nie miał nikogo większego na kogo by przysiąc, przysiągł na siebie samego”. Takie przysięgi, składane przez Boga na siebie samego, są w Biblii rzadkością.
 Bóg sam związuje się swoją naturą, która czyni Go niezdolnym do kłamstwa, dlatego cokolwiek stwierdza, jest to całkowicie i w pełni prawdziwe, nawet bez potrzeby przysięgania. Jedynym powodem dodania przysięgi jest zaznaczanie i szczególne podkreślenie, że to co mówi, na prawdę ma na myśli . (Chrześcijanom w ogóle nie wolno jest przysięgać, po prostu mają mówić prawdę i powinno się w tym obdarzać ich zaufaniem; Mt  5:33-37). W przypadku przysięgi złożonej Abrahamowi, „Bóg chcąc wyraźniej dowieść dziedzicom obietnicy niewzruszoność swego postanowienia, poręczył je przysięgą” (6:17). Zwróćcie uwagę na słowo „niewzruszoność”.
Idąc dalej tokiem rozumowania autora listu, widzimy tę prostą prawdę, że Bóg, który potwierdził i wiernie stosował obietnice dane Abrahamowi, nie zawiódł swego ludu dawniej i nie zawiedzie też nas dzisiaj. Możemy Mu zaufać i całą nadzieję złożyć w Jego Słowie. Odwrotnie rozumując, jeśli Bóg  wycofałby się z jakiejkolwiek części swego przymierza z Abrahamem, nie mielibyśmy żadnej pewności, że nowemu przymierzu możemy zaufać. Kwestionowanie jednego z nich, stawia drugie pod znakiem zapytania. Ci, którzy twierdzą, że jakakolwiek część przymierza Abrahamowego została zmieniona (na przykład, że „ziemia” stała się „światem”), powinni być ostrzeżeni, że podważają pewność wiary wierzących chrześcijan.

PRZYMIERZE DAWIDOWE

W Nowym Testamencie imię Dawid zostało wymienione 40 razy, częstokroć jako część imienia Jezus: „Syn Dawida”. Oczywistym jest fakt, że Ewangelie Mateusza i Łukasza podają ten właśnie królewski rodowód Jezusa jako potomka najwyższego monarchy Izraela. (Mateusz wskazuje na to w subtelny sposób, poprzez podzielenie drzewa genealogicznego na trzy części, z których każda złożona jest z czternastu pokoleń. Liczba czternaście, to suma numerologiczna liter, z których składa się imię Dawid -  litery w języku hebrajskim posiadają odpowiedniki w cyfrach, i tak: A=1, B=2, C=3, itd.)
               „Król Żydów”, to kolejny tytuł darowany Jezusowi zaraz po urodzeniu (Mt 2:2), jak też został on powtórzony przy Jego śmierci (J 19). Z historią narodzenia wiąże się jeszcze jeden ważny element. Kiedy w Nazarecie anioł Gabriel złożył Marii zaskakujące oświadczenie, że jako dziewica pocznie Syna Najwyższego, dodał też obietnicę, że „...da Mu Pan Bóg tron Jego Ojca Dawida i będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a Jego królestwu nie będzie końca” (Łk 1:32-33).  Tron Dawida był tu na ziemi, w Jerozolimie i królował On nad jednym narodem, nad Izraelem. Czyżby Gabriel postradał zmysły? Czy było to fałszywe przesłanie, które już wkrótce miało być przedawnione i wprowadzające w błąd? Takie wyjaśnienie dają ci, którzy twierdzą, że Jezus nie zamierzał niczego takiego, że On przyszedł, aby zapanowało duchowe królestwo, a nie polityczne.
               W czasie całego okresu służby Jezusa, ludzie zwracający się do Niego ze swoimi potrzebami nazywali Go „Synem Dawida”, wyrażając w ten sposób wiarę w to, że jest On Królem i od długiego czasu wyczekiwanym Mesjaszem. Mieli nadzieję, że On przywróci dawną świetność ich narodowi. Powitany okrzykami „hosanna” („zbaw nas teraz”), przy wjeździe do Jerozolimy na osiołku, sprawił, że ich nadzieje maksymalnie się rozbudziły, lecz po kilku dniach zostały rozwiane, na widok Jego skazania i wliczenia w grono pospolitych przestępców. Dało się usłyszeć jeszcze kilka brzemiennych w znaczeniu okrzyków: „A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela...” (Łk 24:21). Ludzie nie tylko byli rozczarowani z powodu Jezusa, wydawało się, że to sam Bóg ich zawiódł,  Bóg którego obietnice dane poprzez proroków znowu zostały odroczone na czas nieokreślony.
               Zmartwychwstanie Jezusa wszystko zmieniło. Triumf w miejsce tragedii. Nie wszystko zostało utracone. Wizja wolnego państwa znowu stała się możliwa. Optymizm zastąpił pesymizm. Zaufanie przyszło w miejsce rozpaczy. Na nowo zostały rozbudzone nadzieje. A wśród nich, niewątpliwie, znalazło się pragnienie odzyskania politycznej niepodległości, z „synem Dawida” zwycięsko tryumfującym ponad tymi, którzy chcieli Go zniszczyć. On pokonał nawet śmierć, aby znowu zasiąść na tronie Dawida w stolicy dawidowej - w Jeruzalemie i już na zawsze będzie panował; dokładnie tak, jak Bóg to obiecał.
               Ale tak nie zdarzyło się. Po dwóch miesiącach przebywania wśród swoich uczniów, ucząc ich o „królestwie bożym” (DzAp 1:3), Jezus wyjawił swój plan opuszczenia tej ziemi i powrotu do swojego Ojca w niebie, tak jakby jego dzieło zostało wykonane, a cała misja, z którą przyszedł tu na ziemię, została zakończona. Całkowicie zaskoczył tym swoich najbliższych uczni, co tłumaczy ich ostatnie pytanie, które Mu zadali zanim odszedł: „Panie, czy w tym czasie odbudujesz królestwo Izraelowi?” (DzAp 1:6).

Odpowiedź Jezusa była bardzo ważna. Radykalnie odmienne interpretacje doprowadziły do postaw reprezentujących syjonizm i antysyjonizm. Musimy poświęcić trochę czasu na szczegółowe przeanalizowanie tej ostatniej rozmowy przed wniebowstąpieniem. Tak wiele zależy od właściwego zrozumienia z naszej strony. Możemy zauważyć dwie skrajnie różniące się od siebie opinie wśród biblijnie wierzących chrześcijan, które w znaczący sposób wpływają na ich nadzieje związane z przyszłością.
               Po jednej stronie znajdują się ci, którzy uważają, że samo zadanie takiego pytania już było pomyłką. W ten sposób wyrażają swoją ignorancję i uprzedzenia, jak też  totalny brak zrozumienia cierpliwego nauczania Jezusa w ciągu kilku tygodni poprzedzających ten moment. Odpowiedź celowo była wymijająca i ogólnikowa, z dającym się wywnioskować napomnieniem takiego niewłaściwego, a nawet niemądrego zapytania. Jezus nie miał zamiaru przyjąć ziemskiej pozycji królewskiej, stanowiska sprawującego rządy nad państwem Izrael. On przyszedł po to, by ustanowić „duchowe królestwo”, które nie było z tego świata (J 18:36). Mimo Jego nauczania i przykładu, jego uczniowie wciąż myśleli na modłę tego świata. Przykładem tego może być postawa Piotra, który chciał mieczem wybronić swojego Mistrza w ogrodzie Getsemani. Ogół społeczeństwa poszukiwał zwycięzcy, który wyzwoli ich spod wieków panowania takich militarnych reżimów jak Syria, Egipt, Grecja i ówczesnego Cesarstwa Rzymskiego, które okupowało ziemie Izraela od czasu ich powrotu z wygnania do Babilonu, który odrodzi ich polityczną niezależność, obdarzy własną monarchią i terytorium. Jezus nie okazał żadnego zainteresowania tym oczekiwaniom. Musiał  być rozczarowany, jeśli nie przerażony takim sposobem rozumowania swoich uczniów, którzy przecież prze trzy lata trwali w uczniostwie chodząc z Jezusem. Jezus odpowiedział: „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił, ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (DzAp 1:7-8). Jego słowa sugerują zniecierpliwienie i upomnienie. Przekierowuje ich nastawienie na sprawy związane z „Królestwem”, aby na cały świat mogła się rozejść Dobra Nowina o Jezusie, rozpoczynając od ich obecnego miejsca przebywania. Ewangelizacja była programem działania, a nie nacjonalizmem.
               To w ten sposób rozumuje jedna z wymienionych przeze mnie grup. Mam nadzieję, że przedstawiłem to sprawiedliwie i dokładnie, choć przychodzi to z trudnością, jeśli z czymś się nie zgadzam. Moim zdaniem taka interpretacja jest wypaczeniem obydwóch rozmawiających ze sobą stron, dlatego poniżej podam alternatywne podejście do zagadnienia z prośbą do czytelnika, aby go rozważył.
               Każdy nauczyciel powinien wiedzieć, że zadane pytanie bazuje na pewnym założeniu. Jeśli jest ono prawidłowe, wówczas łatwo dać prostą odpowiedź; jeśli natomiast jest fałszywe, wówczas najpierw należy je naprostować, jeszcze przed udzieleniem odpowiedzi. Klasycznym tego przykładem jest; „czy przestałeś bić swoją żonę?”. Prosta odpowiedź to ”tak” lub „nie”, samo nieprawidłowe zachowanie zostało przyjęte w znaczeniu, że żona była w przeszłości bita, a być może ciągle jest bita. Jezus był najlepszym Nauczycielem na przestrzeni wieków i często poddawał wyzwaniu wykoślawienia znajdujące się w pytaniu. Czynił to na ogół odpowiadając pytaniem na pytanie (Mt 19:17 to typowy przykład).
               W pytaniach uczniów znajduje się wiele założeń, które można tak ująć:
1.       Izrael miał swoje królestwo.
2.       Izrael utracił królestwo.
3.       Izrael otrzymał obietnicę o przywróceniu królestwa.
4.       Jezus może go odrodzić.
5.       Jezus go odrodzi.
Mieli oni całkowitą pewność co do tych przesłanek i nawet ich nie kwestionowali. Jedyną wątpliwością stanowił czas, kiedy to nastąpi, dlatego pytali „kiedy?”, „w jakim czasie?”.
               Uderzającym jest fakt, że Jezus nie kwestionował tych pytań ani ich nie korygował. Nie odpowiedział też kolejnym pytaniem
„Skąd wzięliście taki pomysł?”. Nie było też nagany „Tyle czasu już jestem wśród was i ciągle jeszcze nic nie rozumiecie?”. On zaoferował prostą odpowiedź na proste pytanie: „Ojciec już zadecydował kiedy to nastąpi, ale odpowiedź wam nic nie pomoże, nie potrzebujecie tego wiedzieć, nie musicie znać dat. Jest jednak inne zadanie, które najpierw musi być wykonane, zanim tamto nastąpi”. Innymi słowy, Jezus zaakceptował pytanie wraz ze wszystkimi założeniami, które w nim się mieściły, jako całkowicie usprawiedliwione, ale nie zaspokoił ich ciekawości.
               Być może w ich pytaniu mieściło się więcej podtekstu niż to, co jesteśmy w stanie dostrzec. Dlaczego użyty jest zwrot „w tym czasie”? W pytaniu o czas, zupełnie by wystarczyło proste słowo „kiedy?”. Skąd więc to podkreślenie „w tym”? Kontekst wskazuje na cel posłużenia się tym niecodziennym zwrotem. To czas wspominania wszystkich nauk i przekonań, które im wpoił. Wiedzieli, że On przyszedł z nieba i wkrótce tam powróci. Wiedzieli też, że powróci na ziemię ponownie, aby dokończyć to, co rozpoczął za pierwszym razem. Czy w takim razie słowa „w tym czasie” sugerowały zapytanie dotyczące odrodzenia królestwa Izraela podczas Jego pobytu na ziemi czy dopiero po Jego powrocie? Czyli że „w tym czasie” oznacza następnym razem? Moja interpretacja odpowiedzi Jezusa na to pytanie nie opiera się na tej sugestii, nie mogę też uczynić takiego dogmatu, jednak uważam, że stanowi ona bardzo prawdopodobną możliwość.
               Pozwólcie, że przedstawię tu swoją interpretację całego wydarzenia w formie prostej historii/przypowieści: Na początku Świąt Bożego Narodzenia dwóch chłopców zadało pytanie swojej mamie: „Kiedy tato zamierza zabrać nas na pantomimę, po czy przed Dniem Bożego Narodzenia? Obiecał nam!”. Mama tak odpowiedziała: „Wiem, że zapisał sobie ten dzień w kalendarzu, ale utrzymuje go w tajemnicy, więc będziecie musieli poczekać na odpowiedź. W międzyczasie on chce abyście pomogli mi poroznosić prezenty do biednych dzieci, które nic nie dostaną, jeśli my tego nie zrobimy”. Potem obydwaj chłopcy dyskutowali na temat odpowiedzi, jaką otrzymali od swojej mamy. Jeden z nich był całkowicie pewny, że unikała prostej odpowiedzi, ponieważ „Ona chce wszystko odwlec, gdyż tata zmienił zdanie i nie zamierza nas wziąć na pantomimę. Znając go, pewnie zaciągnie nas do tego starego muzeum, o którym stale opowiada”. Drugi chłopak odpowiedział; „Ja ufam memu ojcu. On nigdy nie łamie swoich obietnic. Musi mieć dobry powód, by nie podać nam daty. Idę pomóc mamie z tymi prezentami”. A więc który z chłopców miał rację? Tylko czas na to odpowie, wiemy jednak, że jeden z nich miał wiarę, która jest „pewnością tego czego się spodziewamy.” To na tyle!  Zostawmy to i przejdźmy do Nowego Testamentu. Inne jeszcze wydarzenie  o kluczowym znaczeniu miało miejsce podczas narady Soboru apostołów w Jerozolimie. Zostało na nim poruszone ważne pytanie dotyczące pogan; czy poganie powinni przyjąć judaizm, aby w pełni stać się naśladowcami Jezusa, żydowskiego Mesjasza? (DzAp 15). Jednym z czynników, który zakończył rozpatrywanie tej sprawy, było odniesienie się do Pisma prorockiego, fragmentu z Księgi Amosa (DzAp 9:11-12). Podstawowym powodem  posłużenia się tym fragmentem przez przewodniczącego zgromadzenia - apostoła Jakuba, była zapowiedź, że poganie są częścią bożego planu i będą nosili Jego Imię. Jednak wszystko rozpoczęło się obietnicą o „odbudowaniu upadłego przybytku Dawida” (nie był to odnośnik do przybytku świątynnego, lecz do jego dynastii, zupełnie tak, jak się mówi o „domu w Windsorze”). Te słowa przeszły bez poprawek, co wskazywało na to, że takie przekonanie ciągle jeszcze funkcjonowało. Warto też zauważyć, że po obiecanej odbudowie dynastii dawidowej nastąpiło słowo „powrócę”.       

Ostatnia księga Biblii - Objawienie św. Jana objawia (takie jest znaczenie „apokalipsy”) przyszłe wydarzenia i kontynuuje temat dynastii Dawida. Chrystus w swej chwale „trzyma w swoim ręku klucz Dawida” (3:7). Jest też „Lwem z plemienia Judy, Korzeniem Dawida” (5:5). On stale jest „Korzeniem i rodem dawidowym” (22:16).
Ten rozdział już jest zbyt długi, więc podsumujmy nasze rozważanie. Nowe przymierze rzeczywiście wyparło jedno z przymierzy Starego Testamentu, które zostało zawarte z Izraelem
przymierze Mojżeszowe. Zostało ono nazwane „starym” i jest teraz nieaktualne. Pozostałe dwa Abrahamowe i Dawidowe, trwają obok „nowego” . Tak więc, to „nowe” przymierze nie wyklucza narodowych nadziei ludu izraelskiego (będziemy ten temat kontynuować w 3 rozdziale), nie wyklucza też ich powiązań terytorialnych (rozdział 4). Te pozornie niespójne oczekiwania zostaną zharmonizowane w przyszłości, przy powtórnym przyjściu Chrystusa (rozdział 5).

                                                                                    Tł. Magda Keitz


 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego